Etykiety

3FALA (4) AKTORZY (13) analog (8) ARCHITEKTURA (16) AUTA (1) AUTO (2) cieszyn (6) CZECHY (27) dagerotyp (2) ELA (2) FILMOWO (34) FOTOGRAFIE (66) GRAFFITI (5) hacele (2) HISTORIA (18) KINO NA GRANICY (11) kolodion (1) KONKURS (3) KORA (2) KSIĄŻKI (81) LISTY (2) lomo (31) lomografia (10) ŁODYGOWICE (7) magdalenki (2) MOTOR (2) MUZYKA (9) MUZYKA pewel mała (1) nurkowanie (2) OSOBISTE (31) paryż (2) pióra (2) PKP (2) POCZATEK (1) POCZTÓWKI (9) PODRÓŻE (22) Polska podróże pewel mała (1) PRAHA (29) PRASA (1) prl (13) STAWKOLOGIA (9) sverak (2) TEATR (3) winyle (4) ZNALEZISKA TARGOWE (30) żywiec (8)
Instagram

W stronę Prousta.

 Obudziliśmy się w hotelowym pokoju, wygłuszonym styropianowym, podwieszanym sufitem który był chyba tylko po to, żebyśmy nie słyszeli odgłosów życia sąsiadów.   Zszedłem wąskimi, kręconymi schodami na parter, do przytulnej, małej restauracji po kawę z ekspresu i rogale na śniadanie. Jedzenie w łóżku jest przyjemnym urlopowym przywilejem. Dla Marcela, był to rytuał celebrowany przez lata, podczas pisania książki a w naszym pokoju nie było nawet dzwoneczka by wezwać obsługę.

-"Dwa dzwonki, to po rogalik" pisała Celesta Albaret i kładła dwa, na talerzyku w hotelu przy bulwarze Haussmanna,  ...a ja zanosiłem je z kawą każdego poranka, z restauracji do swojego hotelowego pokoju, dzielonego z K. Lavazza była wyśmienita każdego dnia, jednak ulubionej kawy Corcellet - Prousta, nie widziałem  w żadnym zakątku Paryża.

Metro doskonale łączy te wszystkie zakątki z szybkością  skradzionych pocałunków wysyłanych pocztą pneumatyczną jak u Truffauta. Uwielbiam paryskie metro. Znika w nim poczucie czasu jaki znamy. Metro żyje pulsem  zapalających się lampek sygnalizacji następnej stacji.

Przy bulwarze Haussmanna 102, Proust mieszkał w ciszy, mroku, dymie a pracę przerywał tylko wyjściami na spotkania podczas których obserwował ludzi  by wplatać ich na karty swoich książek.

To mieszkanie przy Haussmanna chyba nie jest dostępne dla tropicieli Marcela. Musi im, nam, wystarczyć pamiątkowa tablica marmurowa z adnotacją, że tu mieszkał Proust. Tu pracowało mu sie najlepiej bo był u siebie. Na parterze znajduje się teraz bank CIC któremu ciotka Prousta sprzedała kamienicę bez jego wiedzy. Celesta pisała, że było go stać na zakup tej kamienicy by tam pozostać, ponieważ ojciec zostawił mu w przeliczeniu na współczesną wartość ok 6 mln $. (ojciec nie chciał żeby był pisarzem ale miał świadomość, że musi go finansowo zabezpieczyć). Marcel, dowiedział się o sprzedaży  po fakcie i nic już nie mógł zrobić. A my, szliśmy pieszo spod Łuku Triumfalnego w stronę wieży Eiffla by posiedzieć na zmianę w jej cieniu i w słońcu  ponieważ to był jedyny ciepły dzień.  

Minęliśmy pałacyk przy bocznej uliczce Laurent-Pichat i skrzyżowaniu Foch i Pergolèse w którym Proust tymczasowo mieszkał u pani Gabrielle Rèjane którą bardzo cenił za kunszt aktorski.  Spośród różnych propozycji wybrał mieszkanie przy Hamelin 44 w którym była winda, najwyższe czwarte piętro i ciche poddasze. Sąsiadujące pokoje nie mogły być wynajęte. Ściany wyciszone korkiem zabranym z pokoju przy Haussmanna. Grube zasłony i dywany dla idealnego wyciszenia kroków i głosów z podwórka. Mieszkanie nie było tak przestronne jak poprzednie choć wypełnione było meblami do których był najbardziej przywiązany i one budziły jego dobre wspomnienia. Nie było też ogrzewane by nie unosił się kurz który wzmagał u niego ataki astmy. W takich ascetycznych warunkach, pijąc kawę z mlekiem czasem nadgryzając rogalika kończył książkę która trzymała go przy życiu.

Pewnej nocy (bo pracował w nocy a spał do popołudnia) wezwał Celestę i oznajmił z pogodą.: -Tej nocy napisałem słowo KONIEC. Teraz mogę umrzeć. Najważniejsze, że nie jestem już niespokojny. Moje dzieło może się ukazać. Nie zmarnowałem życia. 

czwarte piętro trzy okna
Wiosną 1921r. wyszedł jeszcze zobaczyć żółtą ścianę Vermeera swojego ukochanego malarza. W ciągu roku odbył kilka spotkań. Zetknął się z Joycem (w taksówce z Ritza).  Cyzelował Uwięzioną, Albertynę. Przeziębił się, a odmawiając leczenia, przeziębienie zmieniło się w  zapalenie płuc. Nawet brat, lekarz, nie mógł przekonać Pana Prousta do przyjmowania leków. Czasem prosił o łyk piwa od Ritza.  Pocieszał Celestę I gasnął ciągle wprowadzając poprawki do swojego dzieła życia. 18 listopada 1922 ok. 5 rano Robert zamknął Proustowi oczy zostawiając dłonie na kołdrze tłumacząc, że tak będzie lepiej bo umarł przy pracy. Portret pośmiertny który znamy, zrobił Man Ray. 

Znaleźliśmy i to mieszkanie które jest hotelem przy Hamelin 44. Z podwórka przez które przechodził, widać okna jego pokoi.


















wnętrze hotelu Maison Proust które nie ma nic wspólnego z Marcelem poza duchem Belle Epoque

Maison Proust

Maison Proust

Maison Proust

 




Brzuch Paryża

Ta poczta nie przyjmuje już skradzionych pocałunków.









1 komentarz: