Jest rok 89. Na trasie Bielsko - Żywiec kursują jeszcze, brunatne, piętrowe pociągi, z kiblem pod schodami zmuszającym chylić czoło i balansować nad krawędzią, bo nasza fizjologia kolejowa jest zupełnie nie żyroskopowa. To w nich można było jechać latem, siedząc na stopniach w otwartych drzwiach. Można było uciekać przed kanarem górą, kiedy on sprawdza bilety dołem. Zazwyczaj zatłoczone w godzinach szczytu, a wieczorami, gorące i przytulne, zatopione w półmroku spalonych świetlówek. Romantyczne. Wtedy jeszcze wielu ludzi miało pracę, czy się stoi czy się leży. Państwo udawało że płaci, robotnik udawał że pracuje... Balcerowicz myślał...a oni umilali sobie jazdę, grą w karty. Rozmawą o polityce, bo to piękne i trudne czasy przemian ustrojowych. Jeszcze nie wiedzą co im powie Szczepkowska. W kioskach RUCHu schodzą jak ciepłe bułki, gazety z okienkiem do lepszego świata. Oknem na rozkładówce, albo na ostatniej stronie. Wtedy wszyscy zbierali plakaty. Wykupowali nie zainteresowani treścią. Brakowało ich dla właściwego adresata tych gazet. Dla rolników i gospodyń. Młodzi bywali szybsi. Tapetowali nimi całe połacie ścian swoich pokoi ku zniesmaczeniu rodziców. To była nasza malutka wolność, wolność wyznania na ścianie, czy na górze meblościanki rzędem puszek po piwie, pudełkami po zagranicznych papierosach.
Popularne wtedy tytuły to "Zarzewie" z plakatem na rozkładówce jakości GW. Jakością przebijał inne wydawnictwa "Dziennik Ludowy" z papierem na wysoki połysk i horoskopem bo tematy rolnicze mnie nie interesowały Było jeszcze "Razem" tygodnik społeczno-kulturalny ale jego czytali moi rodzice.
Ja miałem swoją gazetę którą kupowałem systematycznie. To był NA PRZEŁAJ. Przechodzący z rąk do rąk. Wyczytywany do ostatniej litery, a na końcu łańcucha intelektualnego, wycinany dla gromadzenia konkretnych materiałów tematycznych. Muzyka, subkultury, ekologia, oraz "sztuka okładkowa".
Oto kolejne znalezisko. Zupełnie przypadkowe. W Kaśki domu rodzinnym. Stos wyciętych okładek kultowej wtedy gazety młodzieżowej. Zbierały je razem z Elką. Czytały, wycinały. Moich niewiele zostało w teczce na strychu, ale ich kolekcja, licząca 60 sztuk, jest imponująca.
Autorem okładek jest TROJANOWSKI jednak nie znalazłem o nim więcej informacji. za to lista nazwisk które się przewinęły prze ten tygodnik jest zaskakująco znana, m.in. Owsiak, Raczek, Tochman, Szczygieł, Szymczycha, Żakowski, Leszczyński, Sierocki... Same znane nazwiska które do dziś pojawiają się w prasie czy telewizji.
Wystawiana na małej scenie Teatru Polskiego w Bielsku-Białej zatytułowana "Tak wiele przeszliśmy, tak wiele przed nami". Po raz pierwszy Kaśka zaprosiła mnie na przedstawienie prawie rok temu. Byłem zauroczony.Okrągłe urodziny, sztuka sentymentalna... wzruszyłem się,i czułem się cudownie W styczniu 2013 sztuka będzie ponownie wystawiana (23.g11, 24.g19, 25.g19) My, Szury idziemy! Czy ktoś z nami?
Jakoś tak nieświadomie mi się pisało tego 13 grudnia... kiedy w trójce leciała poranna wiadomość, dotarło do mnie że nie będzie teleranka...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz