Mazury, Nowe Guty, 07.1990 pierwsze wakacje. |
Świnoujście '91 |
KONTYNENTY
"Zjadłem" w pracy Kontynenty.
Mogę tak pisać, bo jak czytam to żrę. Bezwiednie, bez umiaru i wszystko po kolei. Zapominam co zjadłem i już nie mogę więcej i tylko na wdechu, bo mam brzuch jakbym połknął arbuza. Uwielbiam czytać i jeść. Jak pisałem maturę, to miałem pełno jedzenia na stoliku, bo wtedy było wolno. Jakieś bułki, lizaki, paluszki. Jadłem i pisałem i nieżle mi wyszło, tylko moja ulubiona polonistka dziwiła się, że cokolwiek napisałem w przerwach na jedzenie.
W ostatnich Kontynentach fajny reportaż był, Małgorzaty Szejnert poświęcony ciekawej postaci Luise Arner Boyd. Ekscentrycznej podróżniczce i etnografce a może pani etnolog... Po prostu antropolog naszej kultury, wschodniego regionu Polski i nie tylko.
Pisała o niej S. Sempołowska, oddała swój statek dla ratowana Amundsena, swój aparat sprzedała Anselowi Adamsowi wielkiemu pejzażyście ameryki - miałem album - zdjęcia powalające jakością i kadrem! Pierwsza przeleciała nad biegunem za własne pieniądze, wyczarterowanym samolotem.
Kiedy się urodziłem , umarła w biedzie...
KAWALER
Jakby to zrobić? |
Chodzimy... no co? Do sklepu. 1990 |
Głowaczewo "Blues nad Piławą" |
Podróżnik amator.
Z paczką przyjaciół i namierzoną dziewczyną (bo z kumplem się podzieliliśmy siostrami, a właściwie powiedziałem mu, że mi to obojętne która... i teraz i tak "mam obie") ona o tym jeszcze nie wiedziała kiedy podróżowaliśmy autostopem po Polsce. Kilka kolejnych lat, kolejnych wakacji, ruszaliśmy ze śląska parami nad morze. Tam byliśmy kilka dni, aż wszyscy dojadą, potem jechaliśmy (tylko autostopem) na mazury gdzie wypożyczaliśmy kajaki na tydzień i pływaliśmy grupą po Śniardwach, spaliśmy w rezerwacie. Potem zjeżdżaliśmy na południe w góry i po miesiącu podróżowania wracaliśmy do domu... spłukani. Ale szczęśliwi.
DZIEWCZYNA
Wiesław i Katarzyna :-) |
Jacek i Katarzyna |
Po powrocie do domu dalej się spotykać i rozmawiać, randkować w bibliotece i książkami się wymieniać, kasetami i listami, niezliczonymi...
POLESIE
Nie wiem skąd i dokładnie kiedy zainteresowaliśmy się Kresami. Kaśka gromadziła jakieś materiały, wycinki prasowe. Może to był jakiś artykuł w Przekroju czy innej gazecie. Na początku naszej znajomości (w 1991) wydawnictwo Znak, wydało piękny album o Kresach. Już wtedy nie do kupienia w antykwariacie bo allegro nie było. Nie zapomnę chwil spędzonych wspólnie, w czytelni, na oglądaniu tego albumu. Byliśmy zachwyceni bo zajmowaliśmy się analogową (wtedy jedyną) fotografią i urzekły nas takie stare piękne zdjęcia.
Polesie stało się wtedy jeszcze jednym miejscem na mapie polski, które chcieliśmy zobaczyć. I na tym koniec.
KOŁO HISTORII...
Historia Luise Arner Boyd opisana w ostatnich Kontynentach jakoś nie dawała mi spokoju. Ona tak perfekcyjnie dokumentowała Polesie. przypomniałem sobie że kiedyś oglądaliśmy taki album o Polesiu... Tylko kto był autorem nie pamiętałem. Jednak album utkwił w pamięci nie tylko mnie ale i Katarzynie.
Pierwodruk albumu Boyd, jak pisze Szejnert, jest rzadkością antykwaryczną ale może ten, co widzieliśmy ponad 20 lat temu będzie na allegro, bo chyba tamten sprzed lat mógł być własnie Luizy.
No i jest!
Już jest nasz!
Nasze Kresy, "naszej" Luise Arner Boyd.
Może w tym roku pojedziemy.... planu nie ma, ale są chęci. COŚ POLECACIE?
Fotografie: Zenit, Praktica nova B, Smena, Olympus OM10.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz