Jeżeli potrzebujecie wyciszenia, a cisza ma dla was znaczenie... idźcie na Patersona.
Jeżeli otoczenie przytłacza was nadmiarem informacji i bodźców... idźcie na Patersona.
Jeżeli poezja ma dla was choć minimalne znaczenie... Paterson utwierdzi was w przekonaniu, że nawet ta odrobina pozwoli wam patrzeć na świat trochę inaczej.
Zrozumiecie, że "słońce też wschodzi" tylko dla was i świeci pomimo smogu. Trzeba tylko chcieć unieść głowę.
Paterson taki jest.
Trochę melancholijny, choć codzienność nie jest dla niego kieratem. Codzienność ma dla niego znaczenie. "Kawa i papierosy " nie są jego rytuałami, ale poranek, zegarek... wodospad...
Codzienne czynności nie gaszą w nim ciekawości świata, a powtarzalność utwierdza w konsekwencji tworzenia nowego wewnętrznego obrazu codziennych widoków i zdarzeń. Poezja chroni go przed złym światem zewnętrznym, ale nie odcina od niego całkowicie. Pozostaje czujny i racjonalny kiedy Laura realizuje kaprysy, czy sytuacja w barze wymyka się z pod kontroli...
To bardzo przyjemne uczucie, kiedy reżyser kokietuje widza pewnymi niedopowiedzeniami, lub dyskretnie zaznaczonymi skojarzeniami, na przykład wyrwanym skrawkiem lokalnej gazety czy fragmentem filmu w filmie. Czytający i piszący rozumieją się bez słów, a wiek nie jest żadna barierą. Wiedzą, że piszących do szuflady było więcej, a owo pisanie było u niektórych obok życia "... które jest gdzie indziej" ale jest nie miej ważne.
Żyjąc prosto, mając niewiele, wszystko nosimy w sobie. Nosimy wspólnie. Nie potrzebujemy bogactwa by mieć poczucie własnej wartości. Wartość jest w nas, dlatego kiedy przychodzi moment utraty łatwo pogodzić się z nim i zrozumieć, że nic się nie kończy ale coś może się dzięki temu znowu rozpocząć.
...a notes firmy Midori.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz