Etykiety

3FALA (4) AKTORZY (13) analog (8) ARCHITEKTURA (16) AUTA (1) AUTO (2) cieszyn (6) CZECHY (27) dagerotyp (2) ELA (2) FILMOWO (34) FOTOGRAFIE (66) GRAFFITI (5) hacele (2) HISTORIA (18) KINO NA GRANICY (11) kolodion (1) KONKURS (3) KORA (2) KSIĄŻKI (81) LISTY (2) lomo (31) lomografia (10) ŁODYGOWICE (7) magdalenki (2) MOTOR (2) MUZYKA (9) MUZYKA pewel mała (1) nurkowanie (2) OSOBISTE (31) paryż (2) pióra (2) PKP (2) POCZATEK (1) POCZTÓWKI (9) PODRÓŻE (22) Polska podróże pewel mała (1) PRAHA (29) PRASA (1) prl (13) STAWKOLOGIA (9) sverak (2) TEATR (3) winyle (4) ZNALEZISKA TARGOWE (30) żywiec (8)
Instagram

Łakomy kąsek.



Tym razem Maciek.
Znamy się już od wielu lat. Od czasów zamierzchłej fotografii analogowej, kiedy o cyfrówce nikt nawet nie śnił. Wręcz wyśmiewał ją, jako gorsze dziecko sztuki wizualnej. Od czasów targowego handlu ruskim sprzętem fotograficznym w Bielsku-Białej przy ul. Lompy. To był początek lat 90'tych. Chodziłem wtedy do średniej szkoły. Od niego kupiłem swoją pierwszą dobrą lustrzankę Kiev 19. Nie licząc dziadkowej praktici z zewnętrznym światłomierzem, niepraktycznym.
Pocztówka wkomponowana w masę perłową.
Maciek otworzył potem mały sklepik fotograficzny w suterenie wielkiej kamienicy w centrum miasta przy placu Żwirki i Wigóry. Zaopatrywaliśmy się u niego w materiały fotograficzne, głównie chemię i papiery dla siebie, (bo razem z Kaśką robiliśmy odbitki  w ciemni) jak również na potrzeby warsztatów fotograficznych które prowadziliśmy przy tzw. klubie robotniczym Śrubka ("Amator" też tak zaczynał). Kariera w prasie lokalnej nas trochę rozpieszczała ale szybko się skończyła bo na pstrym koniu jeździ.
Po latach, zostawiłem u Maćka w komisie swojego Olympusa OM-PC z trzema obiektywami i silnikiem.
I na tym koniec. To był rok 2004, maj. Do dzisiaj leży tam nie sprzedany. Używaliśmy wtedy Canona EOS50.
Bywałem u niego sporadycznie. Raz w roku może dwa. Po nic. Bo analogi się nie sprzedawały. On cyfrówkami nie handlował, więc pozostał tam jak pustelnik w swojej norze.
Ale chodzili do niego artyści, zbieracze, handlarze starzyzną, kolekcjonerzy. Do dziś ta piwnica zdążyła się już tak zapchać że dwie osoby wewnątrz powodują tłok. Poruszają się jak słonie w składzie porcelany. Wymieniają uprzejmości, ustępują sobie.

***
Do piwnicy wchodzi się krętymi schodami, zawadzając o stos starych skrzyń i tekturowych walizek, ułożonych pod, zszarzały dymem papierosowym, sufit. (skrzynia Martyny jest właśnie od niego). Ostatnie kroki po schodach sygnalizuje specjalny elektroniczny gong, który nijak tam nie pasuje i wrednie bimba jak w zegarku z melodyjkami. Musi tam być, bo nie widać kto wchodzi więc słychać.
Wnęka przy schodach zawiera girlandy kurtek skórzanych, ramonesek, płaszczy wojskowych i koszul, koszulek....
Są tam chlebaki, ładownice amunicyjne  i plecaki. Styl militarny i oldschool'owy.
Pod schodami stary rower spleciony z lampą stomatologiczną. Mała witrynka z pełną popielniczką na wierzchu.

Drzwi.
Zawsze otwarte. Kościotrup pilnuje, ubrany w moro i pilotkę. Potykam się o buty wojskowe,  glany i jakieś narciarskie, skórzane, sznurowane buciory. Po prawej stronie powiększalniki, kuwety, flaszki z chemia, koreksy i to wszystko na wielkim stosie kartonowym. Pudła z winylami i kastami video oddzielone witryną pełną bibelotów, dupereli, zabawek blaszanych, figurek szklanych i porcelanowych. Gdzieś obok zastawy stołowe i narzędzia do jedzenia ze srebra czy innego plateru (?).
Na podłodze drewniany anioł jakby spadł z ołtarza, głowę ukrył pod sprzączkami pasków ćwiekowanych, cywilnych i wojskowych.

Gra muzyka, choć Maciek jest trochę starszy, nie słyszę tam radia tylko zawsze mocny rock... hard rock...
Trzeba chodzić na palcach i na pewno nie mieć ze sobą torby na ramieniu bo, albo się zaklinujemy między regałami albo pozrzucamy rzeczy. Nawet podnosić coś gdy upadnie, trzeba z uwagą żeby dupą nie przewrócić lasu statywów które tylko czekają na domino. Półka ze starymi książkami jest tak blisko regału z odznakami guzikami zapalniczkami że nie sposób czytać grzbietów bo odchylając głowę można zrzucić czaszki ubrane w czapki i hełmy.
Trochę tam śmierdzi, ale jak na tłok i ilość nagromadzonych staroci, nie jest tak źle  Nawet nie kicham, nadmiarem roztoczy i kurzu. To Martyna ma odruch wąchania przedmiotów. Stare jej pachną. Zaraz poznaje że byłem u Maćka.
Aparaty fotograficzne też ma zakurzone. Nie chodliwy to dzisiaj towar. Kurz zostaje na palcach kiedy je oglądam odkrywając chrom korpusów i czerń obiektywów. W zasadzie to był sklep fotograficzny a po latach zapełnił się pięknymi starociami jak  DESA. Tylko ceny Maciek ma dla ludzi, nie dla snobów. Nie trzeba się targować, wystarczy szczere spojrzenie i uprzejmość.
Blaszane tablice. pistolety, bagnety. Zegarki, zamki, klamki, zawiasy. Naszywki, medale , patki. Filmy, błony, klisze, papiery. Obrazy, obrazki, pocztówki. Żołnierzyki, samochodziki, skarbonki. Duperelki.

...Ery, bery, pompki, rowery, książki, pilniczki, halabardy, świczki. Samoloty osobowe, samochody odrzutowe, bomby kobaltowe no i masć na szczury... Rosiewicz

-O! Mam dla ciebie kubki jakie zbierasz, prosto z angli(?). Te z brązowym obrzeżem  -mówi nienachalnym tonem.
-Znalazłem tez coś o Pradze. Może cię zainteresuje. Taki album z 1937 roku. Niedrogo. - Niedrogo pomyślałem. Dwie dychy bez targowania. Chyba byłoby mi wstyd się targować, zwłaszcza że ruch tam u niego niewielki więc i zarobek skromny.
-I jeszcze inny album, i pocztówka w ramce , i przewodnik. -Cena 75 zł, ale pewnie za 50 by poszła, a na przewodniku było 40 zł więc nic nie mówiłem, a Maciek sam zaproponował 20, więc jak się tu targować. No nie wypada.


Pooglądałem aparaty. Spodobał mi sie olympus XA. Takie mądre lomo. Dla jednych ładne, dla innych obrzydliwe.Czytałem o nim wiele ostatnio. Mógłby być niezłym narzędziem w moich rękach. Jeszcze mniejszy, jeszcze lepszy. Podobno nie gniecie, w kieszeni ciasnych dżinsów i jest kultowy, a na jebayu strasznie drogi.

PRAGA PRZEWODNIK 1937
 A może album...
Całą zawartość, wszystkie zdjęcia, (bo tekst jest tylko w j. niemieckim) można zobaczyć na moim profilu ImageShack bo skany zdjęć są dużego rozmiaru i post blogowy byłby niekończący się, przez co mógłby Cię zanudzić rolowaniem myszy.
Poniżej kilka zdjęć na zachętę.




Klikając na zdjęcie, po otwarciu linka, ono powiększy się dla czytania podpisów i oglądania szczegółów.
Praha 1937 
Komplet na chomiku
P.S.Oczywiście, jak zwykle, komentarz AM mile widziany :-)

1 komentarz:

  1. Hotel Julisz ze słynną dwupoziomową kawiarnią i mega oknem.... ach, ach.... I to zdjęcie z neonami, całkiem jak kadr z filmu Vavry "Żijeme v Praze" (nie wiem czy ten krótki film da się znaleźć gdzieś na internetach, ale jak znajdę to ci podrzucę). Generalnie nie mam co komentować, zachwycam sie niektórymi, szczególnie tymi, co już tego nie ma/jest zupełnie inaczej

    OdpowiedzUsuń