Zaniedbuję czytanie, zaniedbuję pisanie, oglądanie, spanie, zaniedbuję zdrowie, bo płonę realizacją nowego projektu.
Tej wiosny pozbyłem się motocykla. Wrodzony racjonalizm kazał mi to zrobić.
intruder 750 |
Ze skromnych środków kupiłem pewien stary, brzydki motor z założeniem zmiany jego wyglądu.
Mój stary Intruder był fajny. Nic nie trzeba było z nim robić bo był ładny, wygodny, szybki... i ryczał jak wściekły.
Pojechałem pod Kraków, do Bochni, razem z sąsiadem któremu sprzedałem Intrudera... bo on lubi jeździć autem... a ja nie. Zresztą trzeba go było przywieźć na pace busa bo zimno cholernie było żeby wracać jednym śladem.
Sprzedający Adam okazał się bardzo sympatycznym, kulturalnym i szczerym młodzieńcem któremu ciężko było się rozstać ze swoim motorem. Jednak, jak w moim przypadku, kierował się podobnym racjonalizmem sprzedając swój motor. Zbierał na większy bo zawsze zostawał w tyle na ojcowskich wycieczkach, męskich wyprawach.
yamaha xs 400... brzydal... |
Im więcej inspiruję się dziesiątkami zdjęć, tym wyraźniej rysuje się w mojej wyobraźni kształt pożądanego motocykla. Bo co można stworzyć mając ograniczone środki. Pozostaje polegać na wyobraźni, znajomościach, pracy własnych rąk i pewnych zapomnianych przedmiotach.
Założenie jest takie że forma ma być prosta, oszczędna, wręcz ascetyczna. Nawiązująca do najlepszych czasów klasycznego motocyklizmu... angielskiego. Choć nie ukrywam że pierwszym impulsem odgrzebanym w pamięci był "Dziki" Marlon Brando. Prawie taki dziki jak mój ojciec z mamą na Junaku w latach sześćdziesiątych podróżujący po Polsce.
Wypadałoby wspomnieć o dzikich takich jak Robert Biłko już nieżyjący, jak Heniek Więzik który razem z nimi jeździł... Myślę że to temat na osobny wpis pamiątkowy.
Rozebrałem Yamahe i na początek pozbyłem się zbędnego balastu. Nie tylko masy ale i brzydoty stylu soft choppera z lat '80. Została rama koła silnik przednie zawieszenie zbiornik i kierownica. Te rzeczy wymagały drobnej przeróbki która zajęła mi kilka dni. Zbiornik przemalowałem ( niektórzy widzieli na fejsie) , szycie kanapy z brązowej skóry u taniego tapicera w Żywcu. Futerał na akumulator, skórzane manetki....
Czarno skórzany będzie.
Inną sprawą są przedmioty które jakimś sposobem miałem w domu i co i rusz odnajdywałem po chwili zamyślenia... Kurtka motocyklowa, buty z cholewami, torba skórzana, stare zegarki na skórze z herbem i kompasem, rękawiczki z dziurkami, kask otwarty, piórnik narzędziowy rowerowy, nawet za długie spodnie do podwijania, czy aluminiowa manierka na zapasowe paliwo gdyby zabrakło w drodze... I nie były to rzeczy których używałem na co dzień do jazdy na poprzednim motorze...
Czemu taki? Na pozór zwykły, a może i nawet brzydki?
Chyba z potrzeby wyróżnienia się w tłumie posiadaczy motorów sklepowych. Może ze zwykłej próżności , by wzbudzić zachwyt, a może i odrazę. Wywołać jakąkolwiek reakcję w zalewie eleganckich, błyszczących, czyściutkich, seryjnych, klonów za którymi nawet mi głowa nie chodzi na boki. Posiadanych przez porządnych, ułożonych, mężczyzn, takich akuratnych motocyklistów, którzy realizują się w kolejnych etapach życia. Zgodnie z założonym planem, dla których jedna rysa na lakierze urasta do rangi problemu któremu natychmiast trzeba zaradzić... Znam takich...
Minęło trochę czasu od pierwszych prac i obraz motóra zaczyna rysować się coraz mocniejszą kreską w moim garażu i wyobraźni. Zawieszenie przednie już jest zmienione brakuje lampy i licznika. Zbiornik przeklepany, polakierowany z wbudowanym wskaźnikiem poziomu paliwa, takim analogowym. Siedzenie wytapicerowane. Tylna lampka i mocowanie tablicy rej. gotowe. Fajny numer mam SZY 6XS6... bo to Yamaha typ XS. Instalację elektryczną już uporządkowałem. Silnik wyjąłem z ramy do czyszczenia suchym lodem. Akumulator okleiłem kozią skórą bo był brzydki, biały i nie pasował do mojej wizji, a teraz zamocowany jest skórzanym paskiem a nie jakąś gumą. Pozostało mi owinąć wydechy żaroodporną taśmą bazaltowa w odcieniu brązu a może nawet tzw. starego złota (sic!). Dać nowy łańcuch. Okleić manetki skórą... itd.
Myślałem że tradycyjnie wstawię motor "pod choinkę" jak dawniej, ale się nie wyrobiłem. A miało być tak ładnie. W światełka, łańcuchy, bombki.... A tak stoi w garażu i czeka na każdy najmniejszy ruch z mojej strony... chociaż śrubka, chociaż drucik... Jednak jest bliżej końca niż początku... Już się cieszę na pierwsze promienie wiosennego słońca choć śniegu jeszcze nie było :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz