Siódma za dwie.
Już nie śpię, do szkoły mam tylko pięć minut pieszo.
Siódma rano.
Moi nieco starsi koledzy dojeżdżają szarym, piętrowym pociągiem do średniej szkoły w Bielsku, więc wychodzą o tej porze z domów. Torby, skórzane raportówki, dyndają im na wysokości kolan a w katanach dżinsowych błyskają plakietki. O naszywkach wtedy nawet nie marzyliśmy.
Mam ciepło w pokoju, otwarte okno. Słucham muzyki każdego poranka, na tyle głośno by słyszeli przechodząc. Akurat te utwory które lubią... które wspólnie lubimy i razem wieczorami słuchamy, nagrywamy z radia Zodiak, na magnetofon ZK 120, (szpulowy Januszowy) albo mój mały kasetowy, na licencji Grundig.
szszszs... kanał prawy... szszsz... kanał lewy...
Tylko ja spośród nich wstaję co niedzielę rano o 7:00 i nagrywam z Rozgłośni Harcerskiej audycje Marka Gaszyńskiego w których prezentuje całe płyty różnych wykonawców z szeroko pojętego gatunku HEAVY METAL. To, takie radiowe akrobacje z Jowitą ustawioną krzywo na szafie, i dowiązanym kawałkiem drutu do jej anteny dla lepszego odbioru Ultra Krótkich Fal. Niżej na krześle stoi magnetofon połączony z nią kablem DIN i tak trwa transfuzja nowej muzyki pod strzechy. Tam gdzie mieszkałem był bardzo słaby zasięg. Nie było przekaźnika na Skrzycznem tylko w Katowicach.
Któregoś roku noworoczne postanowienie brzmiało: Zostać ministrantem! Wielu moich kolegów było. Imponowali mi, choć niektórzy o mały włos nie zostali księżmi. Niestety trochę za późno się zdecydowałem. Brak stażu był przeszkodą i nie mogłem chodzić po kolędzie.
Na książeczce SKO gromadziłem drobne. Marzyłem o gramofonie Artur, jaki miał mój kolega Czesław i jego brat. Wytrwałem rok w marzeniach, tęsknocie i dyscyplinie porannych nabożeństw, niedzielnych mszy i pogrzebów.
Nastała długo oczekiwana zima i poświąteczna kolęda. Ten jeden zimowy dzień, pozwolił mi następnego dnia pójść radośnie z wypchanym portfelem do sklepu Gminnej Spółdzielni, w której pracowała znajoma, Pani Honorata. Można tam kupić na przykład: radio przenośne Kapral na baterie , motor WuEsKa 175, rower Wigry lub Ukraina, anteny aluminiowe Yagi, art papiernicze i rolnicze... ale gramofonów chwilowo nie było, nawet pomimo tego że staniały lokomotywy. Zamówiłem Artura i czekałem aż rzucą do sklepu te gramofony, spokojny, bo wiedziałem że Pani Honorata mi odłoży.
Pierwsza płyta jaką kupiłem to była przeceniona na 5 złotych Exodus "Supenowa", potem było już z górki: koncertowy Rosiewicz, składanka Queen, Klaus Schulze dziękuję Poland, Dorosłe Dzieci, Klaus Mitffoch, Shakin Dudi, iChing, Manaamy, Mech z brudnymi rękami... aż po Powerslave; Live after Death Iron Maiden, wszystko TSA (byłem w fanklubie)... więcej nie pamiętam... Oddział zamknięty, Budka Suflera. Led Zeppelin, Black Sabbath, Banda i Wanda, piersi na okładce Lombard i agrafka w uchu, Bank, Rezerwat... więcej nie pamiętam.
Martyna marudziła mi od kilku tygodni żebym ściągnął jej ze strychu gramofon. Nie chciało mi się bo szafirowa igła Artura, już pewnie straciła swoje właściwości... szkoda płyt. Poza tym jeden kanał nie działał. Źle słuchać to lepiej wcale...
Przypomniałem sobie że znajomy Piotr dał mi kilka lat temu, zepsuty gramofon FONICA 1100 na diamentową igłę z wkładkę magnetyczną. Wytargałem akrobatycznie te 15 kg żelaza przez właz sufitowy, po skośnych wąskich schodach. Krótko trwała radość bo okazało się że nie ma igły, a paski napędowe talerza i ramienia zgrębiały ze starości tak, że zostały po nich tylko lepkie ślady jak po gumie do żucia.
Martyna była rozczarowana. Oryginalnej wkładki nie można już kupić. Znalazłem tani zamiennik za ok 70 zł.. Paski dostępne są w przystępnej cenie. Uparła się. Powiedziała, że odda swoje oszczędności - bo bardzo chce posłuchać płyt winylowych na analogowym wzmacniaczu. Pomyślałem że ma rację, bo zauważyłem że dostrzega już podstawowe różnice między formatami mp3, wave, kasetą magnetofonową, CD, a moje opowieści sentymentalne były dla niej tajemnicze i intrygujące.
Codziennie słyszałem pytanie - Czy był listonosz?
Święto Trzech Króli okazało się najlepszym dniem na uruchomienie gramofonu. Wkładka nie pasowała, więc konieczna była mała przeróbka i odpowiednie dystansowanie oraz ważenie nacisku. Gramofon posiada wzmacniacz klasy Hi-Fi 2x20W dlatego podłączyliśmy kolumny Tonsil 2x30W, na marginesie, pozyskane z koleżeńskiego złomowiska razem ze wzmacniaczem Kleopatra, i poddane regeneracji membran.
Zbliżał się ekscytujący moment pierwszego uruchomienia. Bałem się że Martyna będzie rozczarowana jak coś nie będzie działało. Tak długo i cierpliwie czekała na otwarcie wrót do nowego świata dźwięków, że ja stresowałem się z siebie i za nią.
Opuszczmy ramię...
Igła trafiła w rozbiegówkę. Dźwięk trzeszczy z głośników jak smażona jajecznica na patelni. Stroboskopowa neonówka pomaga w ustawieniu obrotów talerza... i
:-))))))))))))))))
Hi-Fi stereo jest wspaniałe. Żadne cyfrowe 5.1 kino z subwooferem.... Siedzimy na podłodze. Bas, wali nas po tyłkach, aż miło. Soprany szeleszczą, talerze brzmią żelazem przepięknie. Czysto, soczyście i w pełnym spektrum częstotliwości.
***
Od wielu dni słyszę za zamkniętymi drzwiami podobne dźwięki, a teraz po drugiej zmianie muszę codziennie wyłączać gramofon bo inaczej nie potrafi zasnąć. Skończył się etap słuchania "Dzieci z Bulerbyn" Ireny Kwiatkowskiej. Teraz czas Dorosłych Dzieci Kwiatów i Kawalerii Szatana.
Za dwa tygodnie OBITUARY w Krakowie.
KABANOS |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz