Takie tam...



Zaniedbałem targ mój bliski, więc chcąc nadrobić zaległości wstąpiłem bez celu . Trafiła mi się szklaneczka "Prażskie restaurace" 0,1L. Myślę że pamięta jeszcze Czechosłowację. W międzyczasie, kolega od pudełka po butach, przysłał mi paczkę z książkami w której m.in. był kieszonkowy album"Prirodni krasy Czeskoslovenska" sygnowany przez Otokara Mohyla z 1978r. wydawnictwo OLYMPIA. Fotosy czarno-białe i kolorowe jak ORWO. Jutro odbieram zdjęcia LOMO, z wielką ciekawością.
Czuli Barbarzyńcy zbliżają się wielkimi krokami  i mam w tym czasie kilka wolnych dni więc pewnie się spotkamy... M.S.
Obiecałem sobie że uporządkuję stos pocztówek, ulotek, biletów i mapek z ostatniej wizyty w Pradze, ale leży to naprzeciw mnie, i jakoś tak mi dobrze z tym małym sentymentalnym bałaganem. Patrzę na to i myślę... niech czekają na kolejne rozdanie, przed następnym wyjazdem. Chyba jednak zdążą się zakurzyć do... wakacji??? Bo najpierw Barbarzyńcy, potem Kino na Granicy, w czerwcu Metalfest z Karoliną, bez względu na świadectwo :-)... Urlop w sierpniu, 26 dni, i może wtedy... bardzo bym chciał, może wtedy do Pragi. Zdążę już bardzo zatęsknić. Żałuję tylko że nie spotkam się z kolegami  Stawkologami. Dopiero może jesienią. Chociaż wpadłbym do Wrocławia na kawę z Bogdanem, i do antykwariatu na dworcu (a jest w ogóle?)... ech...
Cicho! Bo za chwilę wtrącę się do aukcji i może kupie drugie LOMO, bo jest w dobrej cenie, (flaszka?). Od dawna poluje na tani egzemplarz. Jeden na czarno-biały negatyw, a drugi na kolor bym miał. Jeszcze 5 minut... i... poszło w gacie. Ktoś dał więcej ode mnie. Z 30zł skoczył do 150zł. Tyle nie dam. Może następnym razem.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz