Taki list daje nadzieję pięknej wiosny przyszłego roku.
Drodzy Widzowie!Niedawno zakończył się 47. Międzynarodowy Festiwal Filmowy Karlovy Vary. To w moim prywatnym rankingu najważniejsza i najciekawsza impreza filmowa (z tych największych) w promieniu, powiedzmy, 600 km od Cieszyna. Garść statystyk: 218 filmów, 11471 wydanych akredytacji, 405 twórców; kawał festiwalu!Spędziłem w filmowym uzdrowisku 7 dni wypełnionych po brzegi projekcjami i mniej lub bardziej oficjalnymi spotkaniami. Jak to na festiwalu. Bilans: 33 filmy, w tym 10 z najbardziej mnie interesującego, środkowoeuropejskiego podwórka. Zatem słów parę o nowych czeskich, słowackich i węgierskich produkcjach... W głównym konkursie startował długo oczekiwany "Polski film" (tytuł oryginalny, jest więc nadzieja, że polski dystrybutor nie zmieni go) Marka Najbrta. To pierwszy reprezentant nowego gatunku filmowego - reality film. Czwórka aktorów, kolegów ze szkoły teatralnej, postanawia nakręcić film o swoim wyjeździe do Polski sprzed wielu lat. Mamy tu czeską mistyfikację, mamy film w filmie (w ramach filmu?), aktorów grających aktorów grających siebie, a wszystko podlane sosem znakomitego humoru i zabaw z czesko-polskimi stereotypami. Film bardzo hermetyczny, ale myślę, że w Czechach i w Polsce się spodoba. Jury doceniło czwórkę głównych aktorów: Tomáša Matonohę, Josefa Poláška, Pavla Liškę i Marka Daniela - wywieźli z Karlovych Varów specjalne wyróżnienia za swoje role. Partnerują im Jan Budař i Katarzyna Zawadzka, warci tu choćby tej małej wzmianki. O tym filmie będzie jeszcze głośno, tego jestem pewien. W moim ulubionym konkursie "Na wschód od zachodu" (filmy z dawnego "bloku wschodniego") Słowację reprezentował film "Až do mesta Aš" ("Aż do miasta Aš") debiutantki Ivety Grófovej. To dość ponura, ale i przekonująco-przejmująca opowieść o tęsknocie za lepszym życiem, którego symbolem wydaje się być czeskie miasto Aš pod niemiecką granicą. Jury nie dało się jednak przekonać. Z kolei w konkursie dokumentów pokazany został "Soukromý vesmír" ("Prywatny wszechświat") dopiero co wyróżnionej na Krakowskim Festiwalu Filmowym specjalną nagrodą Smok Smoków Heleny Třeštíkovej. To efekt 37 lat (sic!) obserwacji pewnej czeskiej rodziny. W półtoragodzinnym (szkoda, że tak krótko!) filmie udało się pokazać nie zawsze proste koleje losu rodziny Kettnerów i wielką historię w tle. A także kolejne etapy podboju kosmosu i element stały, trwały, niezmienny - Karla Gotta. Film otrzymał specjalne wyróżnienie od jurorów. W dokumencie "Umanutá" ("Uparta") Miroslav Janek ("Vierka", "Obywatel Havel") portretuje legendę czeskiej kinematografii, autorkę ciekawych, nierzadko kontrowersyjnych filmów fabularnych i dokumentalnych, Drahomírę Vihanovą oraz jej koty. Nieznana to w Polsce artystka i coś z tym trzeba zrobić... Teraz uwaga! Nowy film animowany Michaeli Pavlátovej ("Słowa, słowa, słowa", "Karnawał zwierząt")"Tramvaj" ("Tramwaj"), niedawny zwycięzca festiwalu w Annecy, opowiada o fantazjach pewnej motorniczej. Nic więcej nie napiszę, tę perełkę humoru z potężną dawką erotyzmu po prostu trzeba obejrzeć! Vladimír Michálek ("Zabić Sekala", "O rodzicach i dzieciach") zaprezentował film "Posel" ("Kurier"). Tę telewizyjną produkcję decyzją dyrekcji festiwalu „awansowano” na wielki ekran. Jak na film telewizyjny - imponuje filmową robotą, zdjęciami, montażem. Niestety nie przekonuje fabularnie i aktorsko, a zakończenie... a zresztą. Na zamkniętym pokazie pokazano słowacki film "Tanec medzi črepinami" ("Taniec na potłuczonym szkle"?) Marka Ťapáka. Różne sceny z życia mężczyzny opowiedziano tu tańcem, czasem ludowym, czasem stylizowanym, czasem współczesnym. Trochę brak w tej opowieści spójności i narracyjnej konsekwencji, ale oryginalności i urody odmówić jej nie można. Bardzo dobrą reprezentację mieli Węgrzy. Młody, ale uznany już twórca Benedek Fliegauf ("Dealer", "Łono") pokazał "Czak a szél" ("Tylko wiatr"; 2012), nagrodzony wcześniej w Berlinie film o współczesnych pogromach Romów na Węgrzech. Debiutantka Sára Cserhalmi (córka znanego m. in. z "Czułości" Martina Šulíka i "Żelarów" Ondřeja Trojana aktora György'ego) w swoim dramacie "Drága besúgott barátaim" ("Drodzy zdradzeni przyjaciele") opowiada o przyjaźni wystawionej na próbę przez nierozważną lustrację. O realizacji znanej maksymy "ufaj, ale kontroluj" w służbach specjalnych minionego systemu opowiada z kolei Péter Bergendy w stylowym filmie "A vizsga" ("Próba"). Dwa ostatnie filmy konkurowały w sekcji "Na wschód od zachodu", niestety werdykt o nich milczy. Specjalną Nagrodę Prezydenta Festiwalu Jiříego Bartoški otrzymał w tym roku znakomity czeski aktor teatralny i filmowy Josef Somr. Pamiętamy go ze świetnych głównych ról w "Żarcie" Jaromila Jireša czy "O rodzicach i dzieciach" Vladimíra Michálka, a nade wszystko z "Pociągów pod specjalnym nadzorem" Jiříego Menzla. Tak, to właśnie Josef Somr jako dyspozytor Hubička lubił przystawiać pieczątki... wiadomo gdzie. Kolejny festiwal w Karlovych Varach już za niecały rok. Wcześniej - 15. Kino na Granicy, mam nadzieję, że większość z wyżej wymienionych filmów uda się pokazać w Cieszynie. Do zobaczenia! |
Maciej Gil dyrektor programowy Kina na Granicy |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz