Kolodionowy goniec.

Fundacja PRACOWNIA SZTUKI  państwa Gajewskich, z siedzibą w Warszawie.

W fartuchu asystent Łukasz Gietka, po lewej prof. Mariusz Gajewski.
 

Muszę o nich wspomnieć, bo od nich wszystko się u mnie zaczęło. Minionego lata, uprawialiśmy grupowe wąchanie eteru na poddaszu starej szkoły w Szczebrzeszynie. Razem z Aleksandrą i Kamilą, pogrążeni w mroku, wypatrywaliśmy utajonych w srebrze obrazów. Z każdym kolejnym tonem szarości, nasze euforyczne westchnienia przepełniały mrok. 
Nagle zapalone światło, przywoływało nasze duchy i myśli do naszych ciał. Rozmawialiśmy wtedy o sztuce, technice i emocjach jakie budzi przenoszenie się do XIX wieku. Łukasza i Mariusza wiedza jest wielka.  Odpowiadali na wszystkie moje pytania i wątpliwości z wyrozumiałością i cierpliwością. Chciałem zapamiętać jak najwięcej: słów, nazwisk, receptur i zasad. Nasycić wyobraźnię powidokami, a serce emocjami. 
Samozwańczo, stałem się gońcem (co nie przynosi mi ujmy :-), pomiędzy tymczasową pracownią Łukasza na poddaszu, a plenerowym atelier prof. Mariusza Gajewskiego, rozstawionego na terenie festiwalu literackiego "Stolica języka polskiego". Mariusz,  fotografował gości festiwalu wielkoformatowym aparatem płytowym na tzw. mokrej płycie (30x40cm) w technice kolodionowej, wymyślonej w połowie XIX w. przez Archera. 
Znałem tę technikę ale bardzo pobieżnie. Nigdy się z nią nie zetknąłem, bo "pracuję" na kliszy małoobrazkowej i średnioformatowej. 
Zauroczyła mnie, możliwość przeniesienia się w czasie o ponad sto lat, do czasów prawdziwych rzemieślników i wynalazców. 
 
o. Tomasz Dostatni
 
Biegałem z "mokrą" kasetą, pomiędzy plenerem, a poddaszem szczebrzeszyńskiej szkoły, dostarczając uczuloną płytę warstwowego, czernionego aluminium które było przeznaczone do kilkusekundowego naświetlenia. Niebo w tych dniach było pochmurne a znikoma ilość promieniowania UV, wymuszała kilkusekundowe powstrzymanie się modelki od najmniejszego ruchu a nawet oddechu.  
Po kilku takich kursach i bacznej obserwacji pracy Łukasza, pozwolił mi na samodzielne przygotowanie płyty do naświetlenia. 
Konieczna jest precyzja, cierpliwość i pewna ręka do oblewania płyty eterowym kolodionem, a potem uczulanie jej roztworem azotanu srebra.  Z każdą kolejną próbą, jaką wykonuję teraz w domu, utwierdzam się w przekonaniu, że po wypracowaniu już własnego systemu i osiągnięciu pewnej powtarzalności, można pozwalać sobie na eksperymentalne odejście z wypracowanej metody w celu poszukiwania własnej formy wyrazu. Ja, mam jednak na to jeszcze dużo czasu.  Na razie czerpię radość z każdego ambrotypu/ferrotypu poprawnie naświetlonego i wywołanego.
 
Wracałem do domu z głową pełną planów i marzeń ale o tym później.
 

Dyrektorka programowa Justyna Sobolewska

Dyrektor Festiwalu Piotr Duda.
 


Chris Niedenthal i Mikołaj Grynberg.




 

Zdjęcia leicaflex SL2, Kodak Vision 250D, ECN2. + telefon

1 komentarz:

  1. Tekst przeredagowany z powodu pewnych niejasności o których nie miałem pojęcia.

    OdpowiedzUsuń