Z notatnika mieszczucha
Historia remontu i przebudowy dworca kolejowego w Katowicach jest znana wszystkim którzy maja choć odrobinę pojęcia o architekturze. Ta odrobina to chociażby chęć uniesienia głowy znad chodnika. Chwila zatrzymania wzroku na murze, domu, ścianie czy bramie...
Stary dworzec zniknął, ale nie w mojej pamięci. Tym bardziej że w nowym jeszcze nie byłem, więc nie będę się na jego temat rozpisywał bo każdy ma inne zdanie na temat jego nowej formuły.
Stary łączy się z wieloma dobrymi wspomnieniami podróżniczymi. Nowy przegrał z autem.
Pewnego poranka zmuszony byłem wracać do domu koleją żelazną z bielska właśnie. Było ciepło i słonecznie choć to była 7:00 rano. Mając dużo czasu do odjazdu pociągu spacerowałem po dworcu. Poszedłem na drugi, odległy jego koniec gdzie nigdy nie byłem a przez sześć lat jeździłem do szkoły i nieraz się nudziłem w oczekiwaniu przepełnionego lub opóźnionego.
Przejście podziemne na najdalsze perony okazało się mroczne i brudne jak to w Katowicach. Szybko wyszedłem na wschodnią stronę słońca.
Kiedy stanąłem w pewnym oddaleniu od wyjścia zauważyłem małe podobieństwo, taką miniaturę, zadaszenia wyjścia z podziemia do tego jakie podtrzymywało sklepienie holu dworca w Katowicach. Podobieństwo to może za duże słowo ale jedno spojrzenie wystarczyło by katowicki dworzec powrócił w krótkim wspomnieniu.
Olympus 35rc analog Ilford HP5+ Xtol 1:1
Wspomnień czar... i do tego te cudowne zdjęcia! :)
OdpowiedzUsuń