Mustang Komedy

...jak to dziadek Frytki z Big Brothera okradł Komedę na Łożu śmierci.

"Ostatni tacy przyjaciele"...
Mój Komeda i mój Hłasko.

...popili pewnego wieczora w Beverly Hills. Marek Hłasko i Krzysztof Komeda. wracali drogowym nasypem, chwiejnym krokiem pomagali sobie wzajemnie choć wyglądali jak Flip i Flap. Drągal - Hłasko o potężnej do picia głowie i małych stópkach oraz Krzysio - chłopiec z gwiazd, wrażliwy i delikatny, któremu wystarczyły dwa kieliszki kalifornijskiego caberneta by się upić. Cztery godziny pracy wystarczały by padał ze zmęczenia, a to wszystko z powodu przebytej w dzieciństwie choroby Heinego-Medina. Podobnie jak Mia Farrow.
Obaj wstydzili się tego co stało się tamtego wieczora. Obiecali sobie, nikomu nie mówić o tym co wtedy zaszło.

Akurat minął rok pobytu Komedy w USA.
Mark Niziński pomagał pakować się Krzysztofowi w podróż do Europy. Komeda był już wtedy znany i ceniony. Pisał  muzykę do "Dziecka Rosemary", gdzie z  kołysanki zostało tylko "La,la,lalala..." bo Mia Farrow nie umiała śpiewać, a Polański nie mógł dłużej czekać.
Tej nocy Ilona  została z Komedą. Może to i dobrze, bo Zosia Komedowa była daleko w Polsce, a Ilona mogła tego dnia wezwać na pomoc Komedzie Marka Nizińskiego, w chwili kiedy zorientowała się nad ranem że Krzysio ma drgawki, bredzi i traci przytomność.
Zanim Niziński z Andrzejem Krakowskim dotarli do hotelu, Komeda oprzytomniał i nawet się ubrał, ale oni siłą wsadzili go do auta i zawieźli do szpitala.
Komeda przecież był lekarzem, laryngologiem, a nie potrafił sam siebie uleczyć. Nie pomagał lekarzom. Nie wiedział... nie pamiętał i nie skojarzył!
Z każdym dniem stan Komedy pogarszał się . Leczenie farmakologiczne przynosiło odwrotny skutek. Lekarze powtarzali jak mantrę że to wszystko objawy powikłań pogrypowych. Przyjaciele ciągle przy nim dyżurowali. Dzień i noc.Na zmiany. Marek Niziński, Marek Hłasko, matka Nizińskiego i wtedy pojawił się Wojciech Frykowski. 
Właściwie nie zwracał na nich uwagi. Wpadł do izolatki, przywitał się ze śniętym Krzysztofem i tonem pytającym właściwie zakomunikował Krzysiowi że musi pożyczyć jego auto. Znalazł kluczyki w
apartamencie i zapytał jeszcze gdzie ma otwarte konto na stacji paliw bo MUSTANG jest pusty a dużo pali. Tej nocy Komeda stracił przytomność i został podłączony do respiratora.

Hłasko czuł się winny. Nie mówił nikomu dlaczego, ale przyjaciele wiedzieli, że gryzie go sumienie od tego feralnego wieczora kiedy z Komedą szli, a właściwie zataczali się razem drogowym nasypem po pijackiej imprezie gdzieś w Beverly Hills. Byli radośni. Tworzyli. Komeda był już gwiazdą, a Hłasko czuł wenę. Pisał i pracował w hurtowni stali.
Może uciekali z barowej rozruby, z czego Hłasko był znany, a możne Marek posłał Krzysiowi serdecznego kuksańca przyjacielskiego i ten stracił równowagę i stoczył się z nasypu uderzając głową w beton. Marek zbiegł po Krzysztofa i na rękach niósł go do domu. Pijany Marek potknął się podobno i obaj upadli. Krzysiek miał rozbitą głowę którą w szpitalu mu opatrzono i po krótkiej obserwacji wypisano ze szpitala.


Tymczasem Krzysztof umierał. W izolatce było zamieszanie, a przy życiu utrzymywały Krzysztofa urządzenia. Lekarz mówił, że to już koniec i wtedy właściwie bez przyczyny Niziński zaczął opowiadać historię tamtego wypadku.
Lekarza prowadzącego jakby poraził piorun. W jednej chwili zlecił badania głowy z których później jasno wynikało, że Krzysztof ma dużego krwiaka w nieoperowalnej części mózgu. Ściągnięto specjalistę w nowatorskiej wtedy metodzie laparoskopowej do odbarczenia uszkodzonej części mózgu.
Komeda potrzebował spokoju. Hłasko z poczuciem winy, choć przez nikogo nie obwiniany, pełnił wartę w szpitalnym korytarzu. Obaj cierpieli. Hłasko na jawie, a Komeda we śnie. Komeda jeszcze przez trzy miesiące, a Hłasko do końca życia.
Frykowski pojawił się znowu w szpitalu. Hłasko zobaczył go wychodzącego od lekarzy i zaczepił pytaniem o stan Krzysztofa, bo po ostatniej awanturze jaką Hłasko zrobił widząc duszącego się Krzysia, miał zakaz wstępu na oddział.
Frykowski z lekceważeniem powiedział, że Krzysztofa już nie ma, jest bez kontaktu i nie ma po co tu przychodzić. Hłasko się wściekł i chciał Frykowi przyłożyć ale wykrzyczał mu tylko że ma oddać Krzysiowi Mustanga. Fryko tylko odburknął - spierdalaj!
Cwany Frykowski załatwił sobie dokument mówiący o jego wyłączności do kontaktów z Komedą i jednocześnie zakazujący kontaktu kogokolwiek z Krzysiem. W dokumencie nazwał siebie bratem.
Podczas rozmowy z Wolfem, mecenasem Krzysztofa Komedy, przyjaciele dowiedzieli się że Frykowski już wcześniej chciał handlować muzyką Komedy. Teraz przywłaszczył sobie mustanga, za którego raty opłacano z konta Komedy. Zniknęła książeczka czekowa z jego apartamentu i do banku spływały płatności czekowe podczas gdy Komeda leżał bez kontaktu w szpitalu.  Nazbierało się tego ok 1000$ gdzie bardzo dobra pensja to było ok 600$. Serwis auta, alkohole, garnitur, buty, sukienki i posiłki w pokoju hotelowym Krzysztofa i na jego rachunek...
Teraz przyjaciele zrozumieli dlaczego Fryko załatwił sobie wyłączność na kontakt z Krzysiem w szpitalu. Chodziło o odsunięcie ich od niego i od informacji. Z mecenasem przyjechali do hotelu z zamiarem inwentaryzacji rzeczy Krzysztofa Komedy. Nie było: złotej zapalniczki Dunhill, złotego Patka, magnetofonu Nagra z zapisanymi nagraniami oraz zapisów nutowych nowych niepublikowanych kompozycji. 
Wieczorem Niziński odebrał telefon: -Kurwa gnoju pożałujesz!
  Frykowski rozpowszechniał nieprawdziwe informacje wśród Polonii, że Komedę pobił Hłasko, a matka Nizińskiego okradła Krzysztofa. Prosił o pieniądze na leczenie Komedy (potrzebne mu na spłatę własnych długów) podczas gdy za lecenie płacił Paramount Pikczers. Wynajęty detektyw odnalazł Frykowskiego i w niedługim czasie Mustang został zwrócony do salonu gdzie został kupiony. Raty dotychczas wpłacone przepadły. Książeczka czekowa również została zwrócona.
W prasie pojawiało się coraz więcej artykułów o stanie zdrowia Komedy. Paramount opłacił leczenie jeszcze jeden miesiąc. Przyjechała Zosia Komeda. Marek Hłasko zapadał się w winie i rozpaczy. Komeda gasnął.    Zosia zabrała go do Polski gdzie umarł w kwietniu 1969r.
Marek Hłasko zmarł w czerwcu tego samego roku uprzedzając Zosię: - Jeśli Krzysio umrze to ja też pójdę...
Frykowski został zamordowany przez ludzi C.Mensona.

Na podstawie książki "Ostatni tacy przyjaciele" Tomasz Lach.